Ja chcę więcej!!! Mel Brooks byłby zachwycony. Nowa Zelandia RULEZ.
Dzisiaj obejrzałam oba i jestem zachwycona :) Oby więcej takich filmów z tego pięknego kraju.
"Housebound" widziałem i był spoko, choć nie uważam go za wielkie objawienie. "Co robimy..." oglądam za chwilę. Od siebie mogę polecić "Suburban Gothic", chociaż jest amerykańskim, nie nowozelandzkim filmem. Reżyserem jest Richard Bates Jr. ("Excision").
popieram, przynajmniej coś się działo i były zwroty akcji z ciekawym rozwinięciem a tu, 30 min juz dwie przerwy musiałem zrobić. Zapowiada się, ze cały film będzie taki sam, wygłupy na temat wampirów.
Faktycznie obydwa w podobnych klimatach, produkcje Nowej Zelandii mają potencjał, czekam na więcej ;)