Po raz pierwszy polskie tłumaczenie tytułu dość dobrze nawiązuję do fabuły.Nie piał bym wysokim Alt- Zachwytem,ale przyznaję,że nagrody są zasłużone.Intrygującym jest to,że kino południowo amerykańskie jest co raz b.interesujące i można przyjemnie spędzić przy nim czas,bez zbędnego zakręcania króliczych bobków w srebrno-cukierkowe papierki i dodawania do tego aureoli "Artyzmu-Wajdyzmu"..jak to się ma powszechnie w polskiej kinematografii.
Prosta historia niby zwykłej dziewczyny z życia wzięta pod lupę hiszpańskiej reżyserki znającej realia kultury i niedawnej traumatycznej historii Peru.SAMOTNOŚĆ,podwójny CIEŻAR ŻYCIA ...i szcześliwy koniec :matka oddana opiece oceanu i zakwitły ziemniak uwalniający nowy rozdział życia.
dla mnie ten film to po pierwsze-bardzo ładnie i konsekwentnie zrealizowana opowieść.nie ma tu niedokończonych wątków i niechlujstwa występującego właśnie często pod sztandarem artyzmu.
a po drugie-to inna kultura.w tym filmie właśnie się czuje to bardzo mocno-strach przed męską ekspansją potrafi doprowadzić do obłędu[czy raczej do nerwicy...],jest to właśnie ładnie pokazane,jak inni potrafią być ludzie.