Strasznie słaby ten film. Beznadziejne aktorstwo, beznadziejna reżyseria, nachalny feminizm, w sprawie Holocaustu - poprawność polityczna aż do bólu. Plus opowieść o tych biednych, niewinnych Niemcach, gnębionych przez Hitlera...
A szkoda, bo po obejrzeniu "Hannah Arendt" spodziewałem się od reżyserki czegoś lepszego. I były na to zalążki - dylemat Niemców, którzy żyli w małżeństwach mieszanych z Żydami, prezentacja różnych postaw - od porzucenia małżonka-Żyda, po wierność mu do końca...
Nie wiedziałem, że aż do 1943 r. Żydzi w Niemczech (przynajmniej w Berlinie), jeżeli żyli w małżeństwie z Niemcami, nie zostali poddani eksterminacji. U nas (w okupowanej Polsce) w 1943 r. teoretycznie żywych Żydów już miało nie być - wszystkie getta zostały zlikwidowane. Powstanie w Getcie Warszawskim było w kwietniu 1943 r. i to już był ostatni akord eksterminacji Żydów przez Niemców na ziemiach polskich...