,,Władca pierścieni" Tolkiena to książka trudna, pełna opisów, ale jednocześnie wciągająca i magiczna.
Całe trzy tomy ,,Władcy pierścieni" są istną kopalnią pozytywnych wartości.
Warto tu wspomnieć o bohaterach takich jak
Frodo- niepozorny, hobbit o wielkim sercu, którego cechuje niezwykła odwaga. Rusza w podróż, która od początku wydaje się przegrana. Podejmuje się niezwykle niebezpiecznej misji zniszczenia pierścienia, którego moc zagraża wszelkiemu dobru jakie istnieje jeszcze w Śródziemiu. Hobbit Frodo jest ucieleśnieniem odwagi, poświęcenia, oraz miłosierdzia.
Sam Gamgee - to sługa Froda i jednocześnie wzór prawdziwego, oddanego przyjaciela, gotowego pójść w ogień za swoim panem.
Gandalf- jest czarodziejem, mędrcem. Posiada moce, z których jednak nie korzysta pochopnie, częściej posługuje się sprytem i przebiegłością. Pojawia się wszędzie tam gdzie trzeba pobudzić ludzi do działania, do walki o lepszy świat. Często jest utożsamiany z aniołem.
Aragorn - syn Arathorna, nazywany przez przyjaciół Obieżyświatem, Jest prawowitym królem i wzorem prawdziwego przywódcy. Odznacza się mądrością, odwagą i męstwem. Dla dobra swojej ojczyzny jest gotów poświęcić własne życie.
Arwena - niezwykle piękna i odważna, kobieta elfickiego rodu, która oddała serce Aragornowi. Dla niego wyrzeka się nieśmiertelności, jest symbolem prawdziwej miłości.
Legolas i Gimli to przedstawiciele dwóch skłóconych rodów... jeden jest elfem, symbolem piękna i doskonałości, drugi krasnoludem utożsamiającym nieporządek i brzydotę. Wspólna wyprawa w Drużynie pierścienia łączy ich, leczy wszelkie uprzedzenia i zaciera różnice między nimi.. Staja się najbliższymi przyjaciółmi.
Przyjaźń honor, zaufanie, miłość to cechy których nie brakuje postacią Tolkiena.
Bohaterowie książki ,,Władca pierścienia” poświęcają życie dla przyjaciół, stają mężnie do walki, która od początku wydaje się przegrana...
Ale dobro pozornie słabe pokonuje zło siłą miłości. Trudno się obudzić z tego snu... o świecie w jakim chciałoby się żyć...
Fajnie to ujęłaś :) Tej magii, uroku miejsc, zachowań bohaterów - jakże bardzo tego brakuje w naszym świecie..
Około miesiąca temu byłem na nocnym maratonie rozszerzonej trylogii Władcy Pierścieni. Po 12 godzinach w Śródziemiu, mimo senności - było mi żal wychodzić z kina. Napisałaś : "Trudno się obudzić z tego snu... o świecie w jakim chciałoby się żyć..." - bardzo to pasuje do zestawienia pięknego, choć nieidealnego świata Śródziemia z zazwyczaj szarą monotonią naszej rzeczywistości.
tolkien jako ultrakatolik umiescil w ksiazce chrzescijanskie przeslanie, natomiast oczywiscie w filmie tego nie widac, wg wizji kinowej historii to opowiesc o walce dobra ze zlem i przyjazni. i noszeniu pierscienia....
oczywiscie ukazanie takiej wersji jaka byla w glowie tolkiena byloby nie do przyjecia dla hollywoodu, a moze - i co gorsze- dla wspolczesnego widza, ktory przykro stwierdzic oczekuje innej 'rozrywki' vide innego przeslania
czekam na zjedzenie mnie przez fanow lotra (oczywiscie kinowego)
Ja bym przede wszystkim nie wyolbrzymiał tego chrześcijańskiego przesłania zawartego we Władcy Pierścieni. Oczywiście gdzieś tam obecny, nie jest z pewnością najbardziej wyeksponowanym czy najważniejszym motywem powieści. Jeżeli już to można by narzekać, że w filmach praktycznie w ogóle nie rozwinięto niezwykle istotnego dla CAŁEJ twórczości Tolkiena motywu przemijania.
Rozważania nad śmiertelnością człowieka i przemijalnością wszystkich rzeczy, północna teoria odwagi, no i lekceważone przez ciebie: jasno przeprowadzona granica między dobrem i złem, przyjaźń, lojalność i gotowość do poświęcenia (zgodne z duchem ewangelii).
troche metne, moze w ksiazce. w filmie widac głownie wedrowke, wedrowke, zgubienie piersciena, odnalezienie pierscienia, i kilka bitew.
skoro jak pisalem tolkien byl katolikiem to jednak logicznym jest uznanie ze wlasnie to owo przeslanie byla dla niego kluczowe lub/i najwazniejsze.
Myślałem, że rozmawiamy o książkach. Filmy to przede wszystkim lekkie kino przygodowe.
Owszem, Tolkien był głęboko wierzącym katolikiem, co nie znaczy, że Władca Pierścieni to drugie Kroniki Narnii. Sam Tolkien pisał, że:
"But I might say that if the tale is "about" anything (other than itself), it is not as seems widely supposed about "power". It is mainly concerned with Death, and Immortality; and the "escapes": serial longevity, and hoarding memory."
Zwracam też uwagę, że niektóre elementy tolkienowskiej mitologii, jak np. śmierć postrzegana jako specjalny dar Stwórcy dla Ludzi, stoją w sprzeczności z nauką chrześcijańską (w tym przypadku śmierć jest traktowana jako skutek grzechu pierworodnego).
tolkien bazowal na mitologiach skandynawskich w duzej mierze. poza tym w chrzescijanstwie smierc staje sie o tyle darem ( w sensie praktycznym) ze staje sie wybawieniem poprzez smierc Syna Bozego
nie jestem ekspertem od chrześcijańśtwa, ale czy tu bardziej nie chodzi o śmierć ciała, jak o śmierć egoizmu, który oddziela od Boga i odrodzenie w Duchu..? Ciało materialne nie ma z tym za wiele wspólnego, bo ono jest tylko ubraniem i jego przemijalność wynika z tego, że podlega prawom natury. Natomiast śmierci nie nalezy mylić z przemijalnością ubrania jakim jest ciało. Jak zużyjesz garnitur, który nosileś długi czas, to nie mówisz, że "umarłem", bo nie jesteś garniturem, ale jego nosicielem, ale jeżeli ten garnitur był dla ciebie wszystkim co miałeś i z czym siebie identyfikowałeś, to rzeczywiście umarłeś wraz z garniturem.
Przemijalność człowieka to raczej antychrześcijański motyw, przecież w ewangelii Jezus naucza o nieśmiertelności i to realizacja nieśmiertelnej duszy jest celem życia, jakie nam dano.
dodatkowo człowiek jest tym co stworzone na obraz i podobieństwo Boga jak napisano w księdze Genesis. Nauka o przemijalności jest w stosunku do tego co ziemskie, co podlega prawom przyrody, ale tylko po to, żeby człowiek odwrócił uwagę od tego co tymczasowe, w kierunku tego co wieczne, w kierunku tego czym jest. Więc człowiek nie przemija, bo nie jest ciałem, a jest podobnym do Boga. Lecz człowiek, który rzecz jasna się duchowo odrodził jako świadoma dusza i sobie w pełni uświadomił ten fakt, a nie kazdy człowiek, ktory tylko nosi ten potencjał.
zwrócenie uwagi na własną przemijalność czy śmiertelność może przynieść tylko odwrotny skutek, czyli pogrążenie się w niewiedzy swojej boskiej, nieśmiertelnej natury i zamiast dążyć do Boga, który jest Życiem, to dążenie do... wiadomo gdzie..
tolkien byl katolikiem i nie zasadzalby w swojej ksiazce antychrzescijanskich mysli.
po drugie w filmie nie widac ani tego o czy ja pisalem ani tego o czy ty piszesz wiec na jedno wychodzi.
to fakt, dlatego zaskoczyliście mnie tutaj, bo nie czytałem książki i w filmie nie znalazłem jakichś wątków chrześcijańskich, conajwyżej rozkładałbym tematykę w kierunku psychologii Junga, przynajmniej osobiście takie odniesienia w filmie znalazłem (wątek cienia, podświadomość zbiorowa, etc.), plus ten dualizm, który jakoś sprawia, że odbierałem ten film w kategoriach bardziej psychologicznych niż duchowych. Pod względem psychologicznym ten film dla mnie był niesamowicie ciekawy, bo tak jakby opisywał płaszczyznę powyżej indywiduanej psyche (a przynajmniej tak odebrałem to). Czyli ta walka dobra i zła jest jakby wpisana w zbiorową podświadomość i wpisana w czas, ale dusza człowieka, bedąc przed umysłem, nie ma z tym nic wspólnego, bo jest tym co boskie, a tutaj mamy wszystko co ziemskie..
odwaga, oddanie, przyjaźń, miłość, męstwo, poświęcenie, jak rozumiem to sprawy nierozłącznie związane z chrześcijaństwem...
Dokładnie! Zgadzam się z Tobą w 100%
Piękny film, zapadający w pamięć, doskonały pod każdym względem !!!
Fascynacja Tolkienem jaką niegdyś miałam już mi trochę osłabła, ale oczywiście zgadzam się z Twym postem. Te motywy, wartości są jedną z tych rzeczy, przez które książki (czy filmy) na zawsze zostają w sercu. Nawet kiedy się już długo nie czytało ;] Może jeszcze będzie mi dane wrócić do jego twórczości.