Mimo że to dokument oparty na rzeczywistych wydarzeniach, to podobnie jak w sieci mi również nie podoba się dość jednostronne przedstawienie sylwetki menadżera bulls. Tym bardziej że sam nie może się bronić, a to przecież głównie przez niego przeszły takie a nie inne transfery, a sam MJ mimo upływu lat nadal stara się nie dostrzegać tego z szerszej perspektywy, smutne że jadąc z wyjazdowych musiał wysłuchiwać jak MJ po paru piwkach wraz ze scottie-m jechali po nim bo myśleli że są nie do ruszenia
Na końcu Jordan i Pippen wspominają o tym. Oddają Jeremu szacunek chociaż Jordan żałuję że nie grali jeszcze 1 sezonu.
Dopiero dziś bd oglądał 9-10 ep ale dzięki za info. Co nie zmienia faktu że trzeba się umieć zachować w realnej sytuacji a nie po latach okazywać skruchę
Ps. Legendy mówią że ostatnie odcinki kręcili już po emisji pierwszych także MJ po fali hejtu, w sprawie Krause mógł na upartego podłożyć się i powiedzieć to co powiedział
Nie wydaje mi się. Nie ma jakiś mega pozytywów... ale pamiętam że jest ok z Jerrym. Natomiast MJ zarzuca to że nie wiedział, że mogliby grać jeszcze jeden sezon. Więc również negatywnie się do tego odnosi. W sumie Pippen jak patrzyłem to zarobił w całej karierze z samego NBA 124 mln. Jęczenie więc że się nie zarabia jakiś mega kokosów jest śmieszne. Szczególnie ten moment kiedy Pippen w playoffach bez Jordana zszedł z boiska i nie chciał grać - to pokazało dlaczego on zarabiał 2 mln a Jordan 20 czy 30. Taka jest między nimi różnica.
„Szczególnie ten moment, kiedy Pippen w playoffach bez Jordana zszedł z boiska i nie chciał grać” szkoda, że nie spojrzysz na drugą stronę medalu… Jordan Bez pip pena miał bilans 1-9 w playoffach.
Zgodziłbym się wtedy. Ale czas pokazał, że mieli rację. Fakty są takie, że przez ostatnie 22 lata nie zdobyli już niczego. Przeprosić wypadałoby gdyby Krause okazał się wizjonerem i po Phillu tchnął nowego ducha w klub i stworzył nową mistrzowską drużynę. Tak się nie stało i nie stanie. To Krause powinien posypać głowę popiołem, przyznać się do błędu i przepraszać.
Teraz to pałeczka jest po stronie tych którzy oceniają wydarzenia na przestrzeni lat, a Krause niestety nic już nie powie, a niewykluczone że miał by ciekawsze rzeczy do powiedzenia niż przedstawione w tej jak by nie patrzeć autobiografii MJ-a
Ja jestem zdania że tak jak w piłce nożnej nie może być sytuacji gdzie warunki dyktuje piłkarz ALE zmienia się to wtedy gdy w bullsach masz Jordana i pippena a w Barcelonie Messiego. Krause to mały zawistny grubasek był i jego jedyne osiągnięcia to bullsi 84-97. Pokazywanie że to on jest nieomylny skończyło się jak się skończyło
Sam meczu nikt nie wygra, wiadomo może i był „zawistnym grubaskiem” ale MJ nie był lepszy napewno względem zachowania wobec kumpli z drużyny jak i swojej nieograniczonej pewności podczas wywiadu
Dlatego całe szczęście, że MJ odszedł z Chicago. Był przecież największą zakałą drużyny, a ta zaczęła grać lepszą, wyrozumiałą, klepiącą się po pupach koszykówkę zdobywając mistrzostwo za mistrzostwem gdy tylko ten odszedł. Udowodnili, że MJ był drużynie zbędny. Szczególnie w 93-95. Tam to dopiero Krause pokazał wyższość! :)
Krause był też przedstawiony w takim, a nie innym świetle, bo z filmowego punktu widzenia, tak lepiej dla przedstawionej widzowi historii. Tak jak w marvelach i innych dc potrzeba antagonisty dla naszych superbohaterów, a producentem Last Dance jest facet od Batmanow Burtona ;) I do samego końca MJ ma negatywną opinię o Krausie. To Pippen w ostatnim odcinku przyznaje mu zasługi, które Bogiem a prawdą mu się w pełni należą. Krause był dla Bulls tym, kim dla GoT byli Dedeki. Dzięki ich wizji oraz wyjątkowym umiejętnościom udało się stworzyć globalną markę i dzieło na skalę przewyższającą wszystko co powstało w danej dziedzinie, ale na samym końcu jego trwania przez kontrowersyjne decyzje zostaną bardziej zapamiętani z tego, niż swoich wcześniejszych zasług
Niestety kozioł ofiarny zawsze musi być, jakś przeciwwaga żeby nie było że to czysty amerykański sen w którym wszystko jest idealnie
Nie wiem skąd ten podziw u kolesia któremu psim swędem udało się zebrać przypadkową ekipę, z której wykrzesać więcej niż na pierwszy rzut oka by się wydawało potrafił Phill i MJ. Jerry nie grał. Nie trenował. Nie czaił się też w draftach niczym tygrys w krzakach. Był tylko dyrektorem. I to marnym zważywszy na problemy ze swoimi własnym zespołem. A wypuszczenie Philla znoszącego złote jaja (potem dla LA!) to szczyt debilizmu. W pracy ceni się specjalistów o wiele bardziej niż kolesia nimi zarządzającego. Bo pierwszy jest nie do zastąpienia a w drugich możesz sobie przebierać.
Krause realizował politykę właścicieli klubu. I to jest jedyny minus tego serialu. I jedno wielkie kłamstwo w tym serialu. Gdyby nie decyzja właściciela, Krause nie rozbiłby drużyny, która zarabiała miliony. Coś powodowało, że to właśnie właścicielom Byków zależało na przerwaniu dobrej passy zespołu.
To widać w ostatnim ujęciu filmu, jak MJ słucha wytłumaczenia samego Jerry'ego Reinsdorfa. I widać po minie MJ, że nie usłyszał prawdy.