Fabuła się toczy bo toczy, historie mało angażujące za to pełne tanich wyciskaczy łez itp...
Nie będę pisał więcej, bo zostanę zjedzony tak jak przy krytyce "Jak poznałem waszą matkę" zanim seria zaliczyła totalną głupotę z zakończeniem
Właśnie obejrzałem cały pierwszy sezon i na tym już poprzestanę.
Niestety, przypadki i wypadki niespecjalnie wciągające (po kilku innych 'lekarskich' serialach w tym nie było już zupełnie nic nowego - chociaż faktycznie nie pamiętam tematu gościa z cygarem i dziurą w policzku xD), a do tego postacie też niezbyt ciekawe, nawet 'genialny' rezydent z każdym odcinkiem był coraz bardziej irytujący.
A co do łez, to wiadomo, że chłopaki nie płaczą, więc żadnych nie było.
Tak czy inaczej kompletnie nie urzekła mnie ta historia.
Też tak mam ,ten serial to nudy i odgrzewany kotlet ,gra Freddiego też z czasem staje się denerwująca ,na axn widziałem ostatnio 1 odcinek czwartego sezonu ,realizacja wyglądała jakby to był "Szpital" na TVN
Pierwsze odcinki nie wskazywaly abym przetrwała kolejne sezony ale gdzieś pod koniec sezonu pierwszego przyszło duże zaskoczenie. Serial opiera się głównie na samych operacjach a w drugim tle pokazane perypetie głównych bohaterów, które wcale nie są takie nieciekawe. U mnie serial na duży plus.
Dla mnie fajny serial, podoba mi się fabuła i główna postać, jednakże wkurzają mnie to co autor postu napisał,,wyciskacze łez", nie lubię takich tkliwych historii co chwilę..
zgadzam się. Dałam mu szansę po raz drugi, bo wrzucili na NETFLIXA, ale pod koniec 2 sezonu już nie zdzierżyłam tego bachora. Dali fajnego, świeżego aktora (Daniel Dea Kim) by sie go pozbyć na korzyść tego co się drze na przełożonego że on jest chirurgiem. K a t a s t r o f a
Ten bachor to Shaun? Przecież to o nim ten serial i myślałeś, że jego zastąpi nowy aktor, wg ciebie "świeży"? Znów ja cieszę się, że tego aroganta nie ma już w serialu.
Tak, dokładnie o niego mi chodzi. To że serial jest o nim nie znaczy, że mają obchodzić sie z nim jak z jajkiem i usuwać każda przeszkodę na jego drodze. I to jeszcze przez krzyki i wrzaski. Słabe to było już tak bardzo, że powiedziałam dosyć.
No tak miało być, chłopak ma autyzm, jest specyficzny. Wszyscy go polubili, próbują zrozumieć, a dr. Han był wredny, miał gdzieś, że on jest chory, nie próbował go zrozumieć. Mnie to obchodziło, że mu zależy, że nie chce być patologiem. Dr. Han go ignorował, bo był "inny"
I właśnie o to chodzi w tym serialu, mądry lekarz z autyzmem mimo, że chory pomaga innym, ratuje życie. Należy mu dać szansę, ale niestety niektórzy takich ludzi ignorują .
Autyzm to nie choroba, tylko inna niż "normalna" praca mózgu. Po drugie, nie "niektórzy ludzie", tylko wszyscy ludzie. Pomyśl o kimś, kogo uważasz za "dziwnego" - właśnie odkryłaś, kogo "nie próbujesz zrozumieć". Ale nie rób sobie wyrzutów, ponieważ nie jesteś w tym sama. Każdy człowiek nie rozumie drugiego człowieka, jeśli tamten nie myśli i nie czuje tak samo, jak on.
Ojej, ale passive-agressive. To ja dodam, że zaburzenie i choroba to jest prawie to samo, z tą różnicą, że zaburzenie jest określeniem na stany psychiczne, a choroba na stany fizyczne.
Że też muszę ludziom tłumaczyć takie podstawowe sprawy i to tym, co innym coś punktują... iks-de
Ojjj zgadzam się ze wszystkim. W tym z oceną How I meet your mother ;)
Tu jest trochę za dużo wszystkiego i za dużo aktora, który gra niewidomego chirurga wypowiadający kwestie jak jednozdaniowe piosenki. Podczas gdy powienien grać chirurga ze spektrum autyzmu, bynajmniej również nie niewidomego autystyka.
Mieliśmy praktykantkę z autyzmem. Błądziła wzrokiem podobnie jak Shaun, i też mówiła tak monotonnie. Nie udawała.
Mi póki co serial się podoba, obejrzałam 8 odcinków.
Mam siostrzenicę z autyzmem. Mam nadzieję że nie spotka jej tyle krzywd ile spotyka każdego odmiennego człowieka...dzieci i nastolatki są okrutne dla wszelkich odmienności, a i dorośli mają z tym czasem problemy.
Rodzina wie o tym że to dziecko nie lubi muzyki, głośnych dźwięków, przytulania, wie też że nie słyszy i nie odpowiada (praktycznie wcale nie mówi) nie dlatego że ma problemy ze słuchem tylko albo coś właśnie robi i tylko na tym się skupia albo zamyka się w swoim świecie i nie robi tego specjalnie.
Cztery dni w tygodniu ma dodatkowe zajęcia terapeutyczne, kilka różnych i widać że jest to wyczerpujące. Jak teraz, tak i w przyszłości nie będzie raczej łatwo...
Co do ckliwości - po serialu medycznym było to do przewidzenia. To serial w którym ratuje się kogoś bądź ktoś umiera. Tam gdzie są takie sytuacje tam pojawia się i odpowiednia muzyka i odpowiednie ujęcia kamery - to czy ktoś określi te momenty smutnymi, łzawymi czy ckliwymi zależy od człowieka :D Tak samo jak to co wychodzi na pierwszy plan.
Jeśli chodzi o realizm - nie oczekuję go po filmach i serialach, gdy chcę realizmu włączam dokument.
A już myślałem, że ja się stałem jakiś cyniczny, bo nie mogę zrozumieć zachwytu nad tym serialem, a naprawdę podchodziłem do niego z bardzo pozytywnym nastawieniem. Serial porównywany do House'a, a nie ma ani jednego elementu (no może ew. poza grą aktorską głównego bohatera), w którym ten serial nie byłby przynajmniej 10 razy gorszy od House'a. Nieciekawa fabuła, banalne postaci i co najgorsze koszmarnie zagrane aktorsko (poza główną rolą)... Aktorzy są jak posągi, jak prezenterzy prognozy pogody czytający swoje kwestie z kartki, grane przez nich postacie papierowe, bez polotu, charakteru, niczym modele wyrenderowane na potrzeby gry komputerowej.
Sam David Shore, pomysłodawca House'a jest też pomysłodawcą Good Doctor.
Good Doctor nie oglądałam, ale House'a i owszem. Do tego wywiady z twórcami i obsadą i Shore stał za całym House'm, nakreślał to, w którą stronę szedł serial.
Możliwe, że skoro jest również twórcą Good Doctor, to tutaj też cały zarys serialu to jego idea.
Jak tu czytam, że w tym serialu jest słaba gra aktorska, albo realizacja na poziomie Szpitala z TVN-u, to zastanawiam się czy wy ludzie naprawdę oglądaliście ten sam serial :-). Ja Good Doctora skończyłem właśnie czwarty sezon i za nic w świecie nie widziałem tego o czym piszecie. Rozumiem, że może się film/serial nie podobać bo to oczywiste, ale żeby tak 'centralnie' wymyślać zarzut z 'pupy' to śmiech na sali...
Każdy ma swoje preferencje, są różne gusta i guściki, dla mnie osobiście, postaci, również drugoplanowe, a co za tym idzie sposób ich wykreowania przez aktorów, są bardzo ważnym czynnikiem, wpływającym na moją ocenę filmu czy serialu. Dla mnie gość, stojący na baczność i klepiący tekst scenariusza wiecznie tym samym tonem i z tą samą miną, nie jest dobrym aktorem.
Jak już pisałam wyżej, miałam w pracy jedną stazystkę z autyzmem, która mówiła spowolnionym, jednym tonem, nie utrzymywała przy tym kontaktu wzrokowego często.
Akurat uważam, że aktorsko Freddie Highmore wypadł bardzo dobrze... pisałem o całej reszcie :)
Zgadzam się po części, serial przypomina mi New Amsterdam, tylko trochę ciekawszy. Najbardziej irytuje mnie pamięć Shouna i jego zdolności nauki, z każdym odcinkiem chłonie coś nowego i to zawsze zmienia jego zdanie. Nie wiem czy to realistyczne względem autyzmu, ale jest już denerwujące.
Taki aspekt kiedyś był nazywany genialnym idiotą. Jedno niby wyklucza drugie ale istnieje, doskonale liczy zapamiętuje fakty ale źle radzi sobie z relacjami i czytaniem emocji. Czy to jest autyzm raczej na 100% nie to ma jakąś inną nazwę.
Ale są osoby z autyzmem których nie poznasz bo nie mają dużych zaburzeń osobowościowych oni tutaj sięgneli po raczej drastyczną formę.
Mnie irytuje, że postaciom zmienia się charakter między odcinkami - i nie chodzi mi jakiś konkretny rozwój, a bardziej o to, że by było bardziej dramatycznie poziom kompetencji bohaterów się waha. Dr Morgan raz jest szczerą do bólu zimną s****, a raz do rany przyłóż, Dr Mendelez -raz świetny profesjonalista a okazjonalnie szowinista. Zdolności socjalne Shauna również się wahają, przez co czasami niepotrzebnie wychodzi na dupka.
No i uwielbiam, że w odcinku z obrzezaną dziewczyną (ta praktyka jest czystym okrucieństwem, z tym się całkowicie zgadzam) nie wspomniano ani słowem, o tym, że w US powszechną praktyką jest okaleczanie penisów noworodków, czasami bez wiedzy rodziców. Ah, te podwójne standardy. Za to odcinek 36 godzin - brawa dla dyrektora szpitala za narażanie życia pacjentów.
Jakie k. a podwójne standardy? "Obrzezanie" dziewczynek to usunięcie łechtaczki. Obrzezanie mężczyzn to usunięcie nie żołędzi, ale napletka. Uważane za poprawiający higienę intymną mężczyzn i zwiększające możliwości "łóżkowe" facetów. Nie pozbawiające przyjemności i uznawane za tortury jak w przypadku dziewczynek (i czasem kobiet). Porównanie d.y.
Zgadzam się. Dodam, że sam pomysł bardzo dobry. Niestety wykonanie słabe. Naciągane sytuacje. Bohaterowie prości, przewidywalni. Ogólnie dużo nielogiczności...
Zgadzam się. Dodam, że sam pomysł bardzo dobry. Niestety samo wykonanie słabe. Dużo naciąganych sytuacji. Dużo nielogiczności. Bohaterowie prości, przeeidywalni.
Zgadzam się. Osobiście, ku daleko niższej ocenie skłaniają mnie wyjątkowo irytujące "medyczne" aspekty - nawet w USA kardiochirurg nie operuje zapalenia powięzi palca, ani łydki itp., oraz specyficzny, acz cykliczny wręcz, rozwój przypadków na sali operacyjnej, etc. Klonowanie tych "atrakcji" stanowi zapychanie czasu antenowego czy jakoś tak. Poza tymi bzdurami, bohaterzy są tak nijacy, jak gra aktorska, którą stanowi jakaś dziwna afektacja, która nie chwyta za serce (już trakcie drugiego sezonu można oglądać przewijając, jeśli dotrwacie do tego miejsca).
To mi akurat nie przeszkadza, tak samo było nie raz w Dr House, uproszczenia fabularne, bo walić 50 postaciami tylko po to by wprowadzić "realizm" to się mija z celem. A widziałem taki serial gdzie było tych bohaterów w brud, i szybko się zapominało postacie.
Jednak mnie ciągle irytowały zachowania bohaterów, ta ich gra aktorska, i niezwykle infantylne fabuły.
Zgadzam się! To jest obraza dla wszystkich super ósemek, seriali, które faktycznie coś były warte.
Najgorszy tu jest scenariusz. Nic się nie klei, nic mi się nie składa. Idiotyczna historia z ucieczką dzieci z domu. Reakcje ludzi na różne sytuacje są tak nieżyciowe, tak niezgodne z rzeczywistością, że widz taki jak ja ciągle się irytuje. Tanie chwyty na wzruszanie widza nie ratują sytuacji. Kolory jak w CSI, lekarze wyglądają jakby pracowali w domu mody Forester, a nie w szpitalu i mają naprawdę dużo czasu na pierdoły. Nowy chłopak jest tak obyty, że po wzięciu dowolnej słuchawki telefonu, którą obsługują pielęgniarki sam zarządza przygotowanie sali operacyjnej. Podchodząc do obcego komputera też wali prosto przez hasła do badań które miał wycisnąć od laborantek. Chłopak jest dorosłym autystykiem po 5 latach studiów medycznych i dopiero w pracy ktoś mu tłumaczy co to jest sarkazm. Szkoda mi aktora, bo widać, że się przyłożył do tej roli, ale zagrał w strasznym gniocie.
Zgadzam się, serial jest beznadziejny. Gra aktorska średnia, tak samo perypetie prywatne bohaterów. Bardzo szybko można przewidzieć, kto w jakim kierunku idzie, kto z kim będzie miał romans, kto umrze itp.
A już niestety najbardziej denerwują mnie przypadki medyczne, które są czystym s-f i chyba ten serial w ogóle nie miał konsultanta medycznego. Kardiochirurg operuje łokcie? Rezydent przeprowadza cięcie cesarskie, samodzielnie prowadzi resuscytację krążeniowo-oddechową na noworodku? Chirurg mówi anestezjologowi, co ma robić w trakcie zabiegu? Przecież to jest jakaś kpina. Już nie wspominam o kiepskich efektach specjalnych czy o braku znajomości podstawowych procedur.
Ja wiem, że nie każdy ma o tym pojęcie, ale właśnie dlatego, że oglądają to ludzie nie związani z branżą medyczną, to konsultacje powinny być na naprawdę wysokim poziomie, żeby ktoś nie brał takich przykładów na serio, do prawdziwego życia. Oczywiście, warto wprowadzać elementy nowości, ciekawostki medyczne, bo to zawsze przyciąga widzów, ale niech to ma po prostu ręce i nogi. .
Do tego bym wagi nie przywiązywał. Takie rzeczy w większości to cięcia ilości postaci, aby nie było 40 postaci do pamiętania. To tak jak z filmami akcji, gdzie jest 7 agentów w terenie i dwóch co ich nadzoruje z bazy, w rzeczywistości powinno ich być 10x albo i 100x tyle.
Fakt, strasznie to słabe, powtarzalne i nużące. Bohaterowie bez głębi, totalnie mnie nie obchodzą, błyskotliwość głównego bohatera jakość mnie nie przekonuje.
Też tak uważam. Jednakże, jestem trochę zaskoczony, spodziewałem się raczej, że ktoś mnie "oświeci" czemu ten serial ma taką ocenę, a po za kilkoma ogólnikami i przywarami personalnymi, nic nie dostałem.
Ja nie dałem rady oglądać, drażnił mnie tylko. Do tego faktycznie historie to takie typowe wyciskacze łez. Do tego Sam doktor któremu zawsze dziękują i przepraszają bo wcześniej mieli go za wariata. Nuda